niedziela, 26 sierpnia 2018

Rajd Rowerowy po Ziemi Pałuckiej

                        Tradycją stało się już to, że średnio raz na dwa, trzy lata nasza Rodzinka organizuje tygodniowy rajd rowerowy dla turystów kolarzy z całej Polski. Oczywiście nie sama. Zawsze wspierają nas nasi przyjaciele turyści kolarze, zwłaszcza z naszych rodzimych Klubów - TKK PTTK im. Wł. Huzy z Gliwic i WKK PTTK "Wektor" z Warszawy. Na rajdy te przyjeżdża około stu osób. Do tej pory organizowaliśmy nasze rajdy w Starczowie, Brzesku, Drawsku Pomorskim.
            W 2018 roku rajd postanowiliśmy zorganizować na Ziemi Pałuckiej. Na bazę rajdu wybraliśmy małą wieś niedaleko Biskupina – Chomiążę Szlachecką. Tereny objechaliśmy na majówce w 2017 r., aby mieć pewność, że warto na tych terenach zorganizować rajd.
            W trakcie organizacji rajdu spotkało nas bardzo dużo pozytywnych zaskoczeń. Przede wszystkim niesamowita współpraca z Lokalną Organizacją Turystyczną. Zawsze zaczynamy organizację imprez turystycznych od kontaktu z lokalnymi organizacjami turystycznymi. Bardzo często jesteśmy… zbywani. Tak jakby gminy nie rozumiały jaka to dla nich promocja, gdy odwiedzi je tylu turystów z całej Polski. Tym razem było inaczej. LOT Pałuki… wyznaczył nam indywidualnego opiekuna – p. Monikę, która doradzała nam w wielu kwestiach – od ciekawych zabytków, które warto zobaczyć, przez polecenie lokali gastronomicznych, w których warto się stołować, po wskazanie najlepiej zaopatrzonych sklepów spożywczych w okolicy. P. Monika dokonywała również na bieżąco korekty naszych pomysłów na trasy wskazując, które miejsca rzeczywiście warto zobaczyć, a które żadną atrakcją nie są. Oby więcej takich LOTów w Polsce.
Kolejnym zaskoczeniem była mnogość atrakcji na Ziemi Pałuckiej. Od bardzo znanych miejsc jak Biskupin, Kruszwica czy Strzelno z zabytkami klasy zerowej, po te mniej znane, ale równie ciekawe jak lokalne dwory i pałace, a także agroturystyki. Plus rodzinne parki rozrywki jak Park Dinozaurów w Rogowie, czy westernowe miasteczko Silverado. Planując rajd musieliśmy wybierać, które miejsca włączyć do programu, a z których niestety zrezygnować.
I tak miejsca, które odwiedziliśmy podczas rajdu, to:   

Kruszwica – najpierw pływaliśmy po jeziorze Gopło, potem zwiedzaliśmy Kolegiatę i Mysią Wieżę, a na koniec miejscowy Oddział PTTK zorganizował nam fantastyczne ognisko z kiełbaskami. I tu kolejne pozytywne zaskoczenie. Ziemia Pałucka ma szczęście do fantastycznych przewodników. Po Kruszwicy byliśmy oprowadzani przez miejscowego pasjonata, z niesamowitą wiedzą, aż chciało się go słuchać. (wycieczka autokarowa)

Kościół w Gąsawie – drewniany z niesamowitym wystrojem barokowym. Arcygenialne połączenie. Naprawdę warto to zobaczyć. Nasza trasa: https://www.endomondo.com/users/12587755/workouts/1177017365

Agroturystyka „Ptasi Ogród” w Mięcierzynie. Miejsce naprawdę wyjątkowe. Gospodarze w swojej agroturystyce stworzyli niesamowitą hodowlę ptaków. Są to bardzo rzadkie egzotyczne gatunki, które po „odhodowaniu” w Ptasim Ogrodzie, trafiają m. in. na wyspę Bali i wspomagają odbudowanie populacji tych ptaków na wyspie. Gospodarz o ptakach może mówić godzinami, a my możemy godzinami go słuchać zajadając pyszności przygotowane przez jego żonę.

Strzelno i jego zabytki klasy zerowej – kolegiatę i rotundę romańską. I tutaj również byliśmy oprowadzani przez niesamowitego przewodnika, poleconego nam przez miejscowy Oddział PTTK. Jeśli nie wiecie gdzie w Polsce znajduje się ołtarz kryjący w swoim wnętrzu ponad 600 relikwii, to przyjedźcie do Strzelna, to się dowiecie ;-) (ze względu na załamanie pogody z naszej strony wycieczka samochodowa, niestrudzeni rajdowicze pokonali trasę rowerami)

Biskupin - Osada Słowiańska, Muzeum Kolejki Wąskotorowej i Zamek Diabła w Wenecji. A podróżowaliśmy między nimi oczywiście kolejką wąskotorową. Nasza trasa: https://www.endomondo.com/users/12587755/workouts/1178265268

 Bazę nurkową w Piechcinie i niesamowity Pałac w Lubostroniu – wybudowany jako Świecka Świątynia Niepodległości. Zwiedzanie Pałacu, które kończy się… wyjściem przez lustro na długo zostanie nam w pamięci. Podobnie jak przejażdżka bryczką konną po niegdyś wspaniałym parku, a dzisiaj podnoszącym się dosłownie ze zgliszczy, po przejściu olbrzymiego tornada w 2017 roku. Rok po tej strasznej tragedii w parku nadal leżą wiatrołomy, a większość z nich to drzewa liczące po 200 lat. Nasza trasa: https://www.endomondo.com/users/12587755/workouts/1178999434

         Żnin i jego zabytki. Nasza trasa: https://www.endomondo.com/users/12587755/workouts/1179713772

Na rajd przyjechało do nas prawie 140 osób z 12 województw. Wśród uczestników było aż 18 dzieci, w wieku od 1 do 18 rż. Cieszy nas to szczególnie, bo to dobra prognoza na przyszłość. No i nasze dziewczyny miały się z kim bawić. Strzałem w dziesiątkę okazał się wybór bazy noclegowej w Zielonej Szkole w Chomiąży Szlacheckiej. Uczestnicy chwalili też cowieczorne ogniska, na których przygrywało nam pięcioro grajków na bardzo różnorodnych instrumentach, od gitary, przez flet po bębenki i marakasy.

Zobaczcie jak dużo się działo: https://photos.app.goo.gl/9M41JcjD2MQDGmPV6

poniedziałek, 23 lipca 2018

Pierwsze samodzielne kilometry Anielki

    W końcu! Stało się! Anielka nauczyła się jeździć na dwóch kółkach. Taki sukces koniecznie trzeba było uczcić. Najlepiej wyprawą na lody. I w ten sposób Anielka odbyła pierwszą samodzielną wycieczkę rowerową. Sama przejechała 5 km. Jesteśmy z niej dumni <3

a pierwsza trasa Anielki przebiegała tak: https://www.endomondo.com/users/12587755/workouts/1163085504

poniedziałek, 9 lipca 2018

Pieszo po Tatrach

            W dniach 5-7 lipca zabraliśmy nasze dziewczyny na mini obóz wędrowny po Tatrach. Oto ile Anielka przewędrowała samodzielnie, a Malwinka częściowo na własnych nogach, częściowo w nosidle:
Dzień I: 8,1 km w tym 328 m w górę
Dzień II 4,4 km w tym 369 m w górę
Dzień III 12,0 km w tym 281 m w górę

wtorek, 26 czerwca 2018

VII Pielgrzymka rowerowa

Moja relacja z Pielgrzymki opublikowana na stronie parafii http://parafia-kalety.pl/:

,,Pędzi pod wiatr pielgrzymów gromada, a deszcz ich pogania, aby u stóp Pani Jemielnickiej złożyć swe błagania.”

To jedno z haseł naszej VII już pielgrzymki rowerowej. Lato w tym roku przyszło wraz z wiosną. Niestety upalne dni skończyły się wraz z odejściem wiosny. Zaczęło się lato, zaczęły się wakacje, a piękna pogoda skończyła się jak ręką uciąć. Nic więc dziwnego, że organizatorzy siódmej już Parafialnej Rowerowej Pielgrzymki z parafii św. Józefa w Kaletach-Jędrysku z niepokojem spoglądali w niebo w pierwszą wakacyjną sobotę, 23 czerwca. Chłodno, niebo zasnute ciemnymi chmurami, silny wiatr. Czy pielgrzymi nie zrezygnują? Z nieba zaczyna siąpić deszcz. Ale kaletańskich pielgrzymów na szczęście taka pogoda nie odstrasza. Na plac kościelny wjeżdżają pierwsze grupki rowerzystów. Za nimi kolejne. Za chwilę okaże się, że przybyli prawie wszyscy zapisani uczestnicy.Jeszcze chwila na modlitwę w kościele, błogosławieństwo od proboszcza, krótkie informacje od odpowiedzialnego jak co roku za trasę Grzegorza Kukowki na temat dróg, którymi będziemy pielgrzymować i odprowadzani kościelnymi dzwonami wyruszamy w drogę do dawnego klasztoru cystersów w Jemielnicy.Pierwsze kilometry – przez kaletańskie lasy do Mikołeski – dają nadzieję na poprawę pogody. Deszcz przestaje padać, przez chmury gdzieniegdzie nieśmiało usiłują przebić się słoneczne promienie. Grupa pielgrzymów zwartym peletonem dojeżdża do drogi na Tworóg, gdzie zostają podzieleni na mniejsze podgrupy, aby bezpiecznie, zgodnie z przepisami ruchu drogowego dotrzeć na pierwszy postój – do kościoła pw. Św. Antoniego w Tworogu.
Po wspólnych śpiewach i modlitwach w kościele, pielgrzymi ruszają w dalszą trasę. Smagani dotkliwymi porywami wiatru, pokonawszy kilka wzniesień, pielgrzymi docierają do Świbie, gdzie w ciepłych wnętrzach kościoła pw św. Mikołaja mogą schronić się przed nadciągającą ulewą. W Dąbrówce do peletonu rowerowych pątników dołącza grupa turystów kolarzy z TKK PTTK im. Wł. Huzy w Gliwicach, aby wspólnie znosić trudy pielgrzymki i podążać do Jemielnickiej Pani.Przed dojechaniem do celu pielgrzymki pątnicy zatrzymują się w jeszcze jednym, bardzo szczególnym miejscu. Jest to polana na skraju wsi, pod wsią Barut. Miejsce to zwane jest Śląskim Katyniem. To tutaj w 1946 roku SB zwabiło w okrutną pułapkę 200 polskich partyzantów i pozbawiło ich życia, zamykając i podpalając w drewnianej stodole. Do dzisiaj na polanie rosną drzewa pamiętające te straszne wydarzenia. Zmówiwszy ciche „Wieczny odpoczynek racz im dać Panie…”, pielgrzymi, zadumani nad strasznym losem, który spotkał tych ludzi, wyruszają w dalszą drogę. Po przejechaniu kolejnych czterech kilometrów docierają do Jemielnicy.
Po mszy odprawionej przez naszego ks. Damiana, który jechał z nami na rowerze, na ambonę wchodzi nieznany pielgrzymom ksiądz. W kilku słowach przedstawia siebie i grupę, z którą przyjechał do Jemielnicy. A przybyli z daleka, bo aż z Teksasu. Są potomkami śląskich emigrantów, którzy za chlebem wyruszyli aż za ocean. Ich ojcowie pochodzili z Boronowa i okolicznych wiosek. Pielgrzymi z Ameryki dziękują kaletańskim pątnikom za świadectwo wiary, w którym mieli możliwość uczestniczyć, za mszę św. tak radosną i rozśpiewaną. U nich ciężko tego doświadczyć. „Kuzyni” z Teksasu wyruszają w dalszą drogę, a rowerowi pielgrzymi udają się do poklasztornych ogrodów na chwilę wytchnienia. Pogoda troszkę się poprawia, można zrobić ognisko, zorganizować zawody. Śmiechom nie ma końca. Najlepsi dostają nagrody, Ci którym się mniej poszczęściło dostają nagrody pocieszenia, w postaci bożych krówek. Każdy cukierek zawiera jakiś święty cytat.
Na koniec pobytu w Jemielnicy pielgrzymi zwiedzają jeszcze teren przyklasztorny i pobliskie stawy wraz ze starym kościołem Wszystkich świętych. Powrotna trasa prowadzi pielgrzymów przez Kielczę, gdzie przemiły proboszcz opowiada krótką historię parafii i zaprasza jeszcze do zwiedzenia izby regionalnej. Z Kielczy przez Krupski Młyn pielgrzymi wracają do swojego kościoła na Jędrysku. Tutaj witają ich kościelne dzwony i ksiądz proboszcz hojnie polewający wracających święconą wodą. Wszyscy zbierają się jeszcze w kościele na krótkiej modlitwie, aby podziękować Maryi za szczęśliwy powrót do domu.
Składamy serdeczne podziękowania wszystkim dobroczyńcom tej pielgrzymki:Panu burmistrzowi Klaudiuszowi za koszulki z logo miasta i parafii oraz udostępnienie samochodu Urzędu Miasta wraz z kierowcą panem Krzysiem , który nas asekurował. Wszystkim, którzy brali udział w organizacji, Piotrowi za piękne zdjęcia, liderom grup i młodzieży , która dbała by nikt się nie zgubił. Księdzu Damianowi , że opiekował się nami nie tylko duchowo, ale także pokonał całą trasę na rowerze pośród nas pielgrzymów.
 

Trasa: https://www.endomondo.com/users/12587755/workouts/1145162808 / droga powrotna: https://www.endomondo.com/users/12587755/workouts/1145453187

środa, 6 czerwca 2018

Mazury Garbate - do Zwalonego Mostu...

Weekend Bożego Ciała planowaliśmy już.. w styczniu. Tak tak, już zimą myśleliśmy o ciepłych czerwcowych dniach. I słusznie zrobiliśmy, gdyż okazało się, że Mazury jest to tak popularny cel wyjazdów na długie weekendy, że już w styczniu był kłopot ze znalezieniem miejscówki. W dodatku ja tym razem nie chciałam rezerwować „zwykłego” pokoju, szukałam miejsca „jakiegoś”, z klimatem, z charakterem. Lubię wyszukiwać takie miejsca, a potem rozkoszować się pobytem w nich. Mamy już kilka takich adresów w Polsce, jednym z nich jest Villa Cynamon w Wiśle. Każdy pokój ma inną nazwę – Różana Konfitura, Niebiańskie Pistacje, Truskawki w Śmietanie, i każdy z nich inaczej „smakuje”. Pokoje zrobione są z dbałością o każdy detal, a pobyt w nich to niesamowita uczta dla ducha.
I takiego miejsca szukałam też na Mazurach. I udało się! Zarezerwowaliśmy pobyt w – jak się okazało – naprawdę pięknym miejscu, z historią, w Domu pod Skrzydłami w Gawlikach Wielkich. Miejsce idealne na wyjazd z dziećmi, gospodarze przemili, wnętrza piękne, a menu prosto z ogródka. Coś fantastycznego!

Oczywiście nasz pobyt na Mazurach nie ograniczył się do smakowania naszego weekendowego mieszkanka ;-) Nie po to tam pojechaliśmy. Jak to my, z wyjazdu chcieliśmy wycisnąć jak najwięcej, zobaczyć jak najwięcej, przeżyć jak najwięcej. I to też się udało!
Już w drodze na Mazury zatrzymaliśmy się w Kadzidłowie. Znajduje się tam Park Dzikich Zwierząt. Jest to miejsce, gdzie nie ma ścieżek dla zwiedzających, w parku przechodzi się z jednego wybiegu na drugi, z zagrody do zagrody… po drabinie, przez ogrodzenie. Przewodnik wskazuje, które zwierzęta są na tyle oswojone, że można do nich podejść, nakarmić je (tylko „autoryzowanym” przez Park jedzeniem), a do których się lepiej nie zbliżać. Niesamowite miejsce, niesamowita przygoda. Dzieci były zachwycone.
1 czerwca to oczywiście Dzień Dziecka, więc i atrakcje przede wszystkim dla dzieci. Tego dnia wybraliśmy się do Giżycka. Były tam organizowane animacje dla dzieci. Po obejrzeniu spektaklu ruszyliśmy na plażę, aby zażyć troszkę ochłody w jeziorze Niegocin. Odświeżeni wyruszyliśmy na spacer po Giżycku, z obowiązkowym przystankiem przy obrotowym moście. Dziewczyny były tak zafascynowane tym mechanizmem, że nie chciały wracać do domu, tylko oglądać, oglądać, oglądać… ;-)
W sobotę 2 czerwca postanowiliśmy wybrać się na wycieczkę rowerową. Ponieważ wiedzieliśmy, że gospodarze mają dla swoich gości rowery, z Warszawy wzięliśmy tylko przyczepkę dla dziewczyn. I to był błąd, bo rowery, owszem, były do wypożyczenia, ale ich stan był łagodnie mówiąc nie najlepszy. Wspomnę tylko wypadającym kole w jednym z rowerów.. Ale o tych problemach dowiedzieliśmy się dopiero w trakcie wycieczki. Szkoda było zawracać, więc daliśmy z siebie wszystko i jakoś udało się zrobić pętelkę po okolicy. Było to najciężej wykręcone 40 km na rowerze w moim życiu ;-) Ale było warto, bo po drodze zobaczyliśmy m. in. Zwalony most w Kruklankch. Ruiny robią naprawdę  imponujące wrażenie.
3 czerwca – niedziela – czas powrotu. Nie chcieliśmy wracać zbyt szybko i postanowiliśmy pokazać jeszcze dziewczynkom jezioro Śniardwy. Zajechaliśmy do pierwszej lepszej wsi i jakaż niespodzianka - dostaliśmy pozwolenie na skorzystanie z prywatnej plaży! I zaproszenie na prywatny camping w przyszłości!
Wyjazd na Mazury był intensywny i bardzo atrakcyjny. 

Trasa wycieczki rowerowej: https://www.endomondo.com/users/12587755/workouts/1132531174

czwartek, 10 maja 2018

Dwudniówka z bagażami - cel: Dolina Bobrów

             Zaczynamy już piąty sezon naszych "przyczepkowych wycieczek". Do tej pory były to wycieczki jednodniowe. Tym razem postanowiliśmy zrobić sobie mini wyjazd majówkowy (Grześ pracował we wszystkie "dziury") i wyjechać z Warszawy rowerem, z bagażami, na krótki, dwudniowy wypad. Ponieważ na ten pomysł wpadliśmy dosyć późno, zarezerwowaliśmy miejsca noclegowe w pierwszej agroturystyce, w której były jeszcze wolne miejsca ;-) Los pokierował nas do Doliny Bobrów - jak się okazało - sympatycznej agroturystki, 20 km na południe od Mińska Maz.
              Na wyjazd wybrała się z nami zaprzyjaźniona rodzina M. Ponieważ ich młodszy syn, prawie 6-latek, jeździ samodzielnie pierwszy sezon, umówiliśmy się, że rowerami wyruszymy wspólnie z Mińska Maz. Oni dojechali tam pociągiem, my rowerami z Warszawy. Z braku innej drogi - jechaliśmy wzdłuż trasy nr 2 na Terespol i o dziwo było całkiem w porządku. Oczywiście nie są to komfortowe warunki do jazdy rowerem - wśród spalin i hałasu, ale cała trasa (oprócz jednego wiaduktu) wiedzie ścieżką rowerową. Jak to w Polsce bywa, każdy odcinek trasy ma inną nawierzchnię (zmiana włodarza - zmiana nawierzchni), ale przynajmniej nie trzeba drżeć o życie jadąc wśród TIRów.
           Ponieważ z domu do Mińska Maz. wykręciliśmy ponad 30 km, postanowiliśmy zrobić w tym mieście krótki postój. Oczywiście tradycyjnie na placu zabaw. Jeśli jeszcze nie byliście w mińskim parku Dernałowiczów na placu zabaw, to gorąco polecamy! Oj, jest gdzie szaleć :-). A potem jeszcze obowiązkowo lody przy fontannie przed pobliskim Pałacem Dernałowiczów. A dla szczęściarzy takich jak Mama M. nawet darmowe zwiedzanie tegoż Pałacu :-)
         Czas nas jednak gonił, chcąc nie chcąc, musieliśmy ruszać dalej. Z Mińska Maz. wyjechaliśmy naprawdę dobrze zrobioną, asfaltowa ścieżką rowerową. Dalej nasza droga wiodła uroczym leśnym szlakiem rowerowym w okolicach Bożej Woli (normalnie rowerowa autostrada!) do Dworku w tej miejscowości. Dworek nie jest udostępniony niestety do zwiedzania. Podobnie jak pobliskie Centrum Formacyjne. Z Bożej Woli, przez         , dotarliśmy w końcu do celu - agroturystyki Dolina Bobrów.
        Miejsce okazało się bardzo ciekawe, i co najważniejsze nastawione na dzieci! Ileż tam jest placów zabaw i leśnych labiryntów! A do tego skansen, izba pamięci, mini muzeum... A dla dorosłych miejsce na grilla. Oj jest co robić :-) Tylko trzeba pamiętać, że to obiekty leśne, dzieci po zabawie tam nadają się całe do prania. Ale ponieważ brudne dzieci, to szczęśliwe dzieci, to nikt nie narzekał ;-)
         Następnego dnia spakowaliśmy nasze manatki i wyruszyliśmy w drogę powrotną. Postanowiliśmy wracać przez Celestynów, gdzie rodzinka M. mogła wsiąść do pociągu. Po drodze udało nam się jeszcze trafić na plenerową Mszę św. w uroczej wiosce Radachówka. Również polecamy.
            Po przecięciu dwóch krajówek, dotarliśmy w końcu do Celestynowa, gdzie po pizzy i lodach, nadszedł czas pożegnania. Rodzinka M. wsiadła do pociągu do Warszawy, a my popedałowaliśmy do domu przez Otwock, Józefów i Falenicę.
             Trasa naszej wycieczki tutaj i tutaj :-)
Zdjęcia: Agnieszka M.





czwartek, 3 maja 2018

Pociągiem do Grodziska

          W tym roku odkryliśmy bardzo inspirujący blog https://podrozujacarodzina.pl/ skąd dosłownie garściami można czerpać pomysły na wycieczki bliższe i dalsze. Nas w tym roku szczególnie zainspirował cykl pt. „Mikrowyprawy”. W cyklu tym Podróżująca Rodzina poleca ciekawe miejsca, które można odwiedzić podczas jednodniowej wycieczki w bliskich okolicach Warszawy.
Zainspirowani jednym z artykułów, postanowiliśmy wybrać się pociągiem do Grodziska Mazowieckiego. Jak się okazało dla naszych dziewczyn już sama jazda pociągiem była atrakcją. Nie mniejszą niż fantastyczny plac zbaw w Parku im. Skarbków czy Wodny Plac Zabaw kilka kilometrów dalej.
Dzień w Grodzisku Mazowieckim był bardzo intensywny, ale – choć zmęczeni –wróciliśmy bardzo zadowoleni z naszej „mikrowyprawy”.

wtorek, 1 maja 2018

Zaczynamy majówkę

        Dzisiaj wraz z naszą zaprzyjaźnioną rodziną M. wybraliśmy się na plac zabaw do Lasku Młocińskiego. Zdjęcia i relacja wkrótce.
        Trasa tutaj

poniedziałek, 16 kwietnia 2018

Na kawę i lody do Jabłonny

             Pogoda w tym roku nas zdecydowanie rozpieszcza. Chociaż w kalendarzu dopiero kwiecień, temperatury mamy iście letnie. Szkoda byłoby w tak piękną pogodę siedzieć w domu, tak więc skorzystaliśmy z zaproszenia Małgosi Mrówki i postanowiliśmy wybrać się wraz z nią i jej przyjaciółmi do Jabłonny na kawę i lody. Przy okazji na wycieczkę zaprosiliśmy naszych znajomych - rodzinę M., gdzie oprócz Mamy i Taty, na własnych rowerkach jeżdżą ich 6 i 9 letni synowie.
             Wczorajsza wycieczka należy zdecydowanie do udanych, chociaż tłum na warszawskich ścieżkach rowerowych przeraża. Ścieżka, którą jechaliśmy - wzdłuż Kanału Żerańskiego oblegana jest przez rowerzystów, spacerowiczów, rolkarzy. Trzeba być maksymalnie skoncentrowanym i bardzo uważać, aby bezpiecznie dojechać do celu. Mimo tych niedogodności, wróciliśmy do domu bardzo zadowoleni z tego rowerowego dnia.
               Wczoraj wykręciliśmy 58 km, trasa tutaj

poniedziałek, 9 kwietnia 2018

Oficjalne rozpoczęcie sezonu WKK PTTK "Wektor"


Sezon rowerowy 2018 rozpoczynaliśmy dwukrotnie ;-) W marcu zrobiliśmy sobie krótką przejażdżkę po okolicy. W kwietniu rozpoczęliśmy sezon już oficjalnie, wraz z zaprzyjaźnionym klubem WKK „Wektor” z Warszawy.
W wycieczce planowaliśmy wziąć udział całą rodziną, niestety tuż przed wyjazdem rozchorowała się Malwinka i zdecydowaliśmy, że na wycieczkę pojadą reprezentanci, czyli Tata z Anielką.
Trasa wycieczki rozpoczynającej sezon wiodła już tradycyjnym szlakiem, to jest przez Wilanów do Konstancina. I mimo iż Anielka była jedynym dzieckiem na wycieczce, to głównym punktem programu okazał się... plac zabaw w Powsinie. Na wieloosobowych huśtawkach i fantastycznych karuzelach bawili się wszyscy, od Anielki po emerytowanych członków Klubu.
Wycieczka zakończyła się w naszym przydomowym ogrodzie, gdzie zostałam oficjalnie przyjęta w poczet członków Warszawskiego Klubu Kolarzy „Wektor”.

poniedziałek, 26 marca 2018

Nowy sezon, nowe szaty :-)

            Wczoraj, w przepiękną niedzielę palmową, rozpoczęliśmy nowy sezon rowerowy. Na spokojnie, niezbyt szybkim tempem, zrobiliśmy rundkę po najbliższej okolicy. Zajrzeliśmy m. in. na budowę Południowej Obwodnicy Warszawy. Inwestycja ta - niezaparzeczalnie niezbędna, zmieni niestety bardzo nasze tereny, gdyż przecina m. in. stare szlaki rowerowe. Ciężko było widzieć wycięte olbrzymie połacie lasu, gdzie będzie budowana trasa.
                  W drodze powrotnej tradycyjnie wstąpiliśmy na plac zabaw. Bez dziecięcych atrakcji, nie ma dzięcych wycieczek ;-)
                    Poniżej załączam kilka zdjęć z tej naszej pierwszej tegorocznej wycieczki. Wprawne oko zauważy od razu, że nasze Qeridoo nie jest już niebieskie. Spieszę z wyjaśnieniami. Otóż - poprzedni sezon zakończyliśmy poważną awarią naszej poczciwej przyczepki - pękła w niej rama. Producent zobowiązał się do dostarczenia nam nowej ramy, żebyśmy mogli naprawić przyczepkę i bezpiecznie jeździć nią dalej. Sprawa przeciągała się. Rama, którą otrzymaliśmy na początku, nie pasowała do naszego modelu SpeedKida z 2014 roku. W końcu, dzięki nieocenionej pomocy Sebastiana Miernika z portalu Dzeciaki w plecaki, udało się sprawę zakończyć. Producent przysłał nam nową przyczepkę :-) Tak więc od tego sezonu jesteśmy pomarańczowi :-)


środa, 31 stycznia 2018

Zaproszenie na Rajd Rowerowy po Ziemi Pałuckiej

EDIT z dn. 9 kwietnia: BRAK WOLNYCH MIEJSC, ZAMYKAMY ZAPISY 

Z wielką przyjemnością chcielibyśmy zaprosić Was na nasz kolejny Rajd Rowerowy, tym razem po Ziemi Pałuckiej. Rajd odbędzie się w dniach 11-18 sierpnia 2018 roku. Bazą rajdu będzie Zielona Szkoła w Chomiąży Szlacheckiej. Jest to dawna szkoła, która w tej chwili funkcjonuje jako schronisko młodzieżowe (uwaga! we wszystkich pokojach są łóżka piętrowe!). Będzie również możliwość rozbicia namiotu na terenie przyległym do Zielonej Szkoły.  W załączniku znajdziecie kilka zdjęć tego urokliwego miejsca.
Trasy rajdowe będą przebiegały przez powiaty żniński i mogileński. Trasy będą prowadziły wśród malowniczych lasów i przepięknych jezior Ziemi Pałuckiej. Podczas rajdu będzie możliwość zwiedzenia m. in. Muzeum Archeologicznego w Biskupinie, Muzeum Kolejki Wąskotorowej w Wenecji, pałacu w Lubostroniu i wielu innych pięknych i ciekawych miejsc. Ponadto planujemy dla Was poczęstunek wśród ptaków w Rajskim Ogrodzie i przejażdżkę bryczką. Dodatkową atrakcją będzie rejs statkiem po jeziorze Gopło. A dla odważnych nurkowanie w Bazie Nurkowej w Piechcinie. 
Będzie się działo :-) Zapraszamy serdecznie!