poniedziałek, 22 sierpnia 2016

Odwiedzamy Zlotowiczów w Krasnobrodzie

             W połowie sierpnia, tradycyjnie już, turyści kolarze z całej Polski spotykają się na Centralnym Zlocie Turystów Kolarzy. W 2016 r. gospodarzem Zlotu był Oddział PTTK w Zamościu, a baza Zlotu znajdowała się w Krasnobrodzie. Ze względu na ilość tegorocznych wyjazdów nie mogliśmy wziąć udziału w całym Zlocie, udało nam się na szczęście przyjechać na jego drugą połowę.
                Na Zlocie na trasy zaplanowane przez Organizatorów jeździliśmy z dziadkami, zarówno ze strony Mamy, jak i Taty, a także z naszymi rowerowymi przyjaciółmi, rodzinką Wrede z Gdyni. W tym roku do ich rodzinki dołączyła jeszcze dwumiesięczna Iga, która w przyczepce rowerowej, w specjalnym hamaczku dla niemowląt dzielnie pokonywała kolejne kilometry.
                Przez tych kilka dni spędzonych na Roztoczu udało nam się rowerem dotrzeć m. in. do Majdanu Sopockiego i Józefowa, a także do mini skansenu – Zagrody Guciów i Zwierzyńca. Pieszo przeszliśmy krasnobrodzkie wąwozy, aby dotrzeć do Kaplicy Św. Rocha, a także zwiedziliśmy najstarsze polskie ZOO w Zamościu.
                Jak zawsze – czas spędzaliśmy intensywnie, ale mimo zmęczenia i trudów na trasie (górki i wzniesienia, oj było co pedałować) cieszyliśmy się z możliwości poznawania pięknej ziemi zamojskiej. A ponieważ czujemy niedosyt (nie da się zobaczyć wszystkiego co oferuje ta piękna okolica w 4 dni) obiecaliśmy sobie, że w okolice Krasnobrodu na pewno jeszcze kiedyś wrócimy.

Zagroda Guciów





Z Rowerowymi Przyjaciółmi w Zwierzyńcu
Bo nie samym rowerem żyje człowiek ;-) wąwozy w drodze do Kapliczki Św. Rocha

poniedziałek, 25 lipca 2016

Rowerem do CELu


          W niedzielę 24 lipca Centrum Edukacji Leśnej w Celestynowie organizowało dzień otwarty. Postanowiliśmy się tam wybrać z naszymi nowymi rowerowymi znajomymi, czyli Moniką i jej synkiem Marcinem.
Umówiliśmy się, że my najpierw pojedziemy z dziećmi na plażę w Józefowie, a następnie spotkamy się z nimi w Otwocku, gdzie oni dojadą pociągiem (Marcin ma 8 lat i nie dałby jeszcze rady przejechać sam tak długiej trasy).
Z Otwocka przez Starą Wieś i Dąbrówkę dotarliśmy do Celestynowa, skąd udaliśmy się do Centrum Edukacji Leśnej, które organizowało tego dnia wiele atrakcji z okazji dnia otwartego. Można było zwiedzić miniZOO, wziąć udział w różnych warsztatach, w tym kaletniczych, przejść podziemnym tunelem, którego przezroczyste ściany pokazywały budowę poszycia leśnego, obejrzeć pokaz psów aportujących czy zmierzyć się z piłowaniem drewna. Oj, działo się, działo.
Szczerze mówiąc wcześniej nie wiedzieliśmy, że tak niedaleko od naszego domu znajduje się tak ciekawe miejsce, w którym dzieci mogą poznać tajniki życia lasu. Centrum Edukacji Leśnej w Celestynowie na pewno jeszcze kiedyś odwiedzimy.
Z Celestynowa wracaliśmy już dosyć późno, rzec można, że ścigając się z czasem. Do domu dotarliśmy koło 20.00. Był to długi dzień, ale pełen atrakcji, więc mimo zmęczenia wróciliśmy do domu zadowoleni i pełni cudownych wspomnień. 
Tego dnia przejechaliśmy 66 km. Mapa przejechanej trasy na endomondo tutaj.

środa, 13 lipca 2016

Park Wieloryba w Rewalu

        Niektórzy przeczytawszy tytuł zapytają zapewne - Kukowki w Rewalu? A skąd Wy się wzięliście nad morzem?
        A my po prostu po Rajdzie Rowerowym w Drawsku Pomorskim, którego byliśmy organizatorami, zaplanowaliśmy sobie tygodniowy pobyt nad morzem. Wybraliśmy ośrodek Wielki Błękit w Łukęcinie, który polecali nam znajomi i który znajdował się zaledwie 100 km od Drawska.
Był to pierwszy wyjazd naszych dziewczynek nad morze. Były zachwycone plażą, morskimi kąpielami już mniej, bo przerażały je dobijające do brzegu fale. No ale nasza rodzinka nie byłaby sobą, gdyby spędziła cały tydzień na plaży. Ponieważ nad morze jechaliśmy prosto z Drawska, mieliśmy ze sobą rowery i przyczepkę. Zasięgnęliśmy więc języka, gdzie co jest ciekawego w okolicy dla dzieci i postanowiliśmy zrobić sobie rowerową przejażdżkę do Parku Wieloryba w Rewalu.
W upalną środę 13 lipca wyciągnęliśmy więc nasze rumaki, dziewczynki zasiadły w przyczepce i ruszyliśmy do Rewala. Po drodze przejeżdżaliśmy przez takie turystyczne miejscowości jak Pobierowo i w duchu cieszyliśmy się, że jako bazę noclegową wybraliśmy spokojną miejscowość, z dala od nadmorskiego jarmarku i zgiełku.
Park Wieloryba nas zachwycił. Podzielony jest na dwie części. W pierwszej można zobaczyć modele różnych ryb i stworzeń z morskich głębin, w drugiej zlokalizowana jest część z placami zabaw, na których odbywają się różne animacje dla dzieci. Jest pokaz pirackiej magii, główny pirat maluje dzieciom twarze, można też wyruszyć na poszukiwanie skarbu z piratami. W Parku można spędzić naprawdę cały dzień i nikomu się nie będzie nudzić. My byliśmy zachwyceni i możemy polecać!
A jakie widoki na trasie! Poniżej zdjęcie, które dla mnie jest numerem jeden minionego sezonu. Można by rzec, że dojechaliśmy na koniec Polski ;-) Uwielbiam to zdjęcie!

niedziela, 10 lipca 2016

Rajd Rowerowy po Ziemi Drawskiej 02-09.07.2016

     Zapraszamy Was na relację z imprezy, o organizacji której myśleliśmy od trzech lat. Od około roku powoli ją przygotowywaliśmy, by w czerwcu po intensywnych pracach końcowych móc powiedzieć "Gotowe!" i 2 lipca otworzyć podwoje naszego Biura Rajdu w Drawsku Pomorskim. Oto jak wyglądał nasz rowerowy tydzień:

DZIEŃ I – sobota 02.07.2016
W sobotę od samego rana do Drawska Pomorskiego zjeżdżali uczestnicy Rajdu. W Biurze Rajdu odebrało pakiety, jednocześnie potwierdzając swoją obecność, 100 osób z całej Polski, reprezentanci wielu Klubów, Sekcji, Stowarzyszeń i Kół Rowerowych PTTK. A także osoby niezrzeszone.

DZIEŃ II – niedziela 03.07.2016
                Tego dnia 54 uczestników Rajdu wzięło udział w spływie kajakowym po rzece Drawie, na terenie Drawskiego Parku Narodowego. Uczestnicy startowali z biwaku Bogdanka i płynęli aż 19 km do biwaku Kamienna. Na każdym postoju na uczestników czekał komandor Rajdu czyli mój mąż Grzegorz z naszą córeczką Malwinką. Grzegorz pomagał uczestnikom cumować, objaśniał dalszą drogę, a niektórym służył pomocą wioząc suche ubrania. 
              Ponieważ pierwszy odcinek spływu był bardzo trudny technicznie i jedni z uczestników zaliczyli wywrotkę już na tych pierwszych kilometrach, suche ubrania, które były w aucie Grzegorza bardzo szybko się przydały. Po dopłynięciu do biwaku Kamienna uczestnicy przesiedli się do autokaru, który zawiózł ich do Drawna na poczęstunek – grillowaną kiełbaskę i gorącą herbatkę. Wszyscy uczestnicy spływu wrócili do bazy zmęczeni, ale zadowoleni z dnia pełnego trudów i przygód. Piękne zdjęcia ze spływu przesłane przez jednego z uczestników (członek TKK PTTK im. Wł Huzy – Andrzej Śmieja) znajdziecie pod linkiem poniżej: https://plus.google.com/u/0/photos/116548835035532822477/albums/6303171682435407441/6303171904399845650?cfem=1&pid=6303171904399845650&oid=116548835035532822477
                Pozostali uczestnicy Rajdu, którzy nie brali udziału w spływie kajakowym, w niedzielę na własną rękę, rowerem i pieszo, zwiedzali najbliższą okolicę.

DZIEŃ III – poniedziałek 04.07.2016
                W poniedziałek wszyscy uczestnicy Rajdu prowadzeni przez w-ce prezesa PTTK w Drawsku Pomorskim p. Mariusza Ziemeckiego oraz Rafała Rutkowskiego mieli możliwość zwiedzić jedno z najbardziej niedostępnych miejsc w Polsce, a mianowicie Poligon Drawski. Aby wjechać na teren poligonu cała grupa musiała mieć specjalne zezwolenie z Dowództwa Poligonu.
 P. Mariusz pokazał nam różne ciekawe miejsca na Poligonie, m. in. stary Amfiteatr, lotnisko, Żółtą i Zieloną Trybunę, pozostałości czołgów oraz miejsca ćwiczeń. Poligon jest bardzo rozległy, my zwiedziliśmy go tylko pobieżnie, a i tak, w zależności od wybranej drogi powrotu, wykręciliśmy tego dnia ok. 90-95 km. Dużo jak na pierwszy dzień i trudne warunki atmosferyczne – cały dzień wiał mocny wiatr, po południu nawet przelotnie padało. Jednak mimo zmęczenia uczestnicy Rajdu podkreślali, że było warto. W końcu nie każdy ma możliwość wjazdu na największy poligon w Europie.
Fotorelacja z pierwszych dni Rajdu tutaj

DZIEŃ IV – wtorek 05.07.2016
                We wtorek nasze rowerowe drogi prowadziły m. in. do Mirosławca. Tam zwiedzaliśmy Muzeum Walk o Wał Pomorski. Muzeum to, wbrew swojej nazwie, przedstawia nie tylko ekspozycję związaną z walkami o wyzwolenie Mirosławca. W jednej z sal urządzono Salę Historii Lotnictwa Wojskowego w Mirosławcu. Są tam m. in. zdjęcia z wizyty Fidela Castro w Mirosławcu. Jedna ze ścian w całości poświęcona jest katastrofie samolotu Casa, który rozbił się pod Mirosławcem w 2008. Zginęli wtedy wszyscy, którzy byli na pokładzie samolotu - 16 oficerów Sił Powietrznych i 4 członków załogi.
                Z Mirosławca chętni na dłuższą trasę udali się do Kalisza Pomorskiego, gdzie mogli zobaczyć m. in. pałac rodu von Güntersberg, wybudowany na fundamentach siedziby rodu von Wedel, dzisiaj siedzibę Biblioteki Miejskiej.
                Ci, którym pagórkowaty dojazd do Mirosławca dał trochę w kość, wrócili do Drawska Pomorskiego przez Starą Studnicę i Poźrzadło, a także „rzeźbioną” wioskę Konotop, nazywaną tak ze względu na dużą ilość drewnianych rzeźb rozstawionych po całej wsi. Ciekawscy odbijali też z trasy do pałacyku w Orlich, dzisiaj pensjonatu, gdzie przy odrobinie szczęścia strudzeni podróżnicy mogą odetchnąć przy filiżance aromatycznej kawy.
                Część osób zdecydowała się na powrót malowniczym czerwonym szlakiem wzdłuż zachodniej strony jeziora Lubie. Szlak ten, mimo iż w terenie, jest bardzo dobrze utrzymany, znajdują się na nim liczne miejsca postojowe, gdzie przy zadaszonych wiatach rowerzyści mogą troszkę odpocząć.
                Dłuższa trasa tego dnia wynosiła ponad 90 km, krótsza w zależności od wybranego wariantu od 60 km do 80 km.


DZIEŃ V – środa 06.07.2016
                We środę dla uczestników Rajdu zaplanowane było ognisko i spotkanie z leśnikiem w Leśniczówce Ginawa. Z leśniczówki rowerzyści mieli w planach przejazd m. in. do Węgorzyna i Łobza, a niektórzy nawet planowali dojechać do Dobrej.
Niestety większość rowerowych planów pokrzyżowała pogoda. Od rana było zimno i wilgotno, w powietrzu wisiał deszcz. Słońce wyszło tylko na chwilę, ale dzięki temu udało się rozpalić ognisko i przeprowadzić ciekawe spotkanie z p. Pawłem Puziarskim w Ginawie. Dowiedzieliśmy się od niego m. in., że w okolicznych lasach żyje na wolności stado ok. 40 żubrów, które przy odrobinie (nie)szczęścia można spotkać na swojej trasie, podczas wycieczek pieszych czy rowerowych. Nie lada atrakcją dla uczestników było spotkanie z Funią - oswojoną  dziko-świnią leśniczego.
Pod koniec pogadanki w Ginawie deszcz rozpadał się na dobre i większość rowerzystów zjechało do Bazy Rajdu, aby się wysuszyć, ogrzać i nabrać sił na następny dzień.
Mimo deszczu 10 uczestników Rajdu odważyło się pokonać całą zaplanowaną na ten dzień trasę.
DZIEŃ VI – czwartek 07.07.2016
                W czwartek celem rowerzystów były ruiny Zamku Drahim w Starym Drawsku. Ponieważ zamek ten jest położony w znacznej odległości od Drawska Pomorskiego praktycznie każdy uczestnik Rajdu jechał do niego inną trasą.
                Część osób jechało rowerami z samego Drawska, poprzez m. in. Cieszyno i Bolegorzyn. W tej pierwszej miejscowości rowerzyści mogli zobaczyć m. in. eklektyczny pałac z 1901 r., w którym obecnie mieści się ośrodek wypoczynkowy. W Bolegorzynie można było zwiedzić Muzeum PGR. Część z tej grupy rowerzystów jechało tylko do Czaplinka, skąd pociągiem lub innym transportem wracali do Bazy Rajdu. Pozostali z tej grupy całą trasę liczącą ok. 100 km przejechali w całości rowerami.
                Inni właśnie w Czaplinku rozpoczynali swoją drogę ku Staremu Drawsku, dokąd docierali najkrótszą z możliwych tras wiodących drogą wojewódzką, by potem objechać pobliskie jeziora i wrócić do Czaplinka. Jeszcze inni odwracali kolejność i startując z Czaplinka najpierw objeżdżali jeziora, by potem wrócić najkrótszą drogą do Czaplinka.
                Jak widać pomysłów na dojazd było wiele, ale cel wspólny – ruiny Zamku Drahim, obecnie muzeum można by rzec – wszystkiego. Czegóż to na tamtejszym zamkowym dziedzińcu się nie znajdzie, są i średniowieczne narzędzia tortur, i zioła, i ubrania z epoki, i komnaty tematyczne. Oj dzieje się, dzieje. W atmosferę z czasów świetności zamku wprowadza witająca grupę opowiadaczka, która w bardzo interesujący sposób przedstawia historię zamku i okolicznych ziem.
                Ogólnie miejsce dosyć intrygujące, nie warto jednak dać się skusić na obiad przyrządzany w tamtejszej kuchni. Ceny warszawskie, porcje dziecięce, właściciel niesympatyczny. Ale dla samej opowiadaczki i malowniczych ruin warto do Starego Drawska zajrzeć.
                Z innych atrakcji na czwartkowej trasie warto wymienić pałac w Darskowie, gigantyczną rzeźbę roweru na rynku w Czaplinku, z którym prawie każdy uczestnik Rajdu ma zdjęcie, a także olbrzymi głaz narzutowy – Głaz Tempelburg, znajdujący się w okolicach Nowego Kaleńska.

DZIEŃ VII – piątek 08.07.2016
                Piątek, ostatni rowerowy dzień Rajdu, przeznaczony był na zwiedzanie Zamku w Świdwinie, który znajdował się zarówno na dłuższej, jak i krótszej trasie. Zamek w Świdwinie rowerzyści zwiedzali z miejscową przewodniczką, która w bardzo ciekawy sposób przedstawiła jego historię.
                Ze Świdwina część rowerzystów udała się jeszcze do uzdrowiska Połczyn Zdrój, gdzie mieli możliwość m. in. napić się miejscowej wody uzdrowiskowej. Stamtąd do Drawska mieli możliwość wrócić ścieżka rowerową, która wiodła dawnym nasypem kolejowym. Ci którzy wybrali tę opcję, byli zachwyceni tym szlakiem rowerowym.
Część osób ze Świdwina, poprzez Gawroniec wróciło prosto do Drawska Pomorskiego.
W piątek część uczestników wyruszyła na trasy indywidualne, aby obejrzeć najciekawsze miejsca, do których nie udało im się dotrzeć w trakcie Rajdu, m. in. z powodów złych warunków atmosferycznych.
Wieczorem na zakończenie Rajdu zaplanowane było ognisko, niestety pogoda znów pokrzyżowała plany i zakończenie Rajdu musiało odbyć się w Schronisku na stołówce. Tutaj zostały rozdane nagrody dla uczestników konkursów, a także książkowe upominki dla najmłodszych rowerzystów. Organizatorzy podziękowali również wszystkim, którzy wspomogli ich w organizacji Rajdu.
Na koniec części oficjalnej, uczestnicy Rajdu przygotowali bardzo miłą niespodziankę dla Organizatorów i obdarowali ich zestawem walizek. Ponadto komandor otrzymał nóżkę do roweru wraz montażem. Były to bardzo praktyczne prezenty, które sprawiły Organizatorom dużo radości.

DZIEŃ VIII – sobota 09.07.2016
                W sobotę nastał czas pożegnań i powrotów do domu. Żal było się rozstawać, ale komandor już zapowiedział, że planuje kolejny tego typu Rajd w 2018 r.
Uczestnicy rozjechali się do domów z nadzieją na spotkanie na kolejnych rowerowych imprezach.