poniedziałek, 29 maja 2017

Po nadliwieckich bezdrożach

                W upalną niedzielę 28 maja postanowiliśmy odskoczyć trochę od utartych warszawskich szlaków i pojeździć gdzieś w dalszej okolicy. Nasz wybór padł na Łochów. Właściwie zupełnie przypadkowo, gdy gdzieś w internecie znaleźliśmy ciekawy opis wycieczki rowerowej w tych okolicach. Stwierdziliśmy, że fajnie byłoby pokręcić w tych rejonach. A że do Łochowa można dojechać i autem i pociągiem, to już w ogóle pięknie się składało, bo mogliśmy na wycieczkę zaprosić naszych rowerowych znajomych - Małgosię i Tomkę, którzy na miejsce zbiórki dotarli właśnie pociągiem.
                 Trasa tego dnia wyglądała następująco:

1. Łochów - Pałac Julin w Kaliskach
2. Pałac Julin - dwór Pogorzelec
3. dwór Pogorzelec - Loretto --> Sanktuarium Matki Boskiej Loretańskiej
4. Loretto --> plaża nad Liwcem
5. Loretto - Świniotop - Nadkole- Wywłoka (tutaj dla chętnych mały wypad nad Bug)
6. Wywłoka - Brzuza - Jerzyska - Łojki - Łochów


                   Ogólnie tego dnia przejechaliśmy 45 km, szczegółowa trasa tutaj. Piękno tej wycieczki najlepiej oddadzą zdjęcia, więc zapraszam na fotorelację :-)



Pałac w Łochowie, fot. Małgorzata Mrówka




Tato, tam! czyli Malwinka nasz żywy drogowskaz




Napotkane na trasie ;-) fot. Małgorzata Mrówka



Sanktuarium w Loretto, fot. Małgorzata Mrówka




Trochę wody dla ochłody :-D / fot. Małgorzata Mrówka




Takie widoki towarzyszyły nam praktycznie przez cały czas / fot. Małgorzata Mrówka




Jedzie z nami Miś ;-) czyli tak się jeździ z dziećmi :-)




Anielki Miś też z nami był :-)




Kukowki w komplecie :-) / fot. Dziadek

piątek, 26 maja 2017

Szlakiem Bitew Warszawskich

                   Pogoda w tym roku nie rozpieszcza. Ciągle jest zimno, pada, człowiek się zastanawia, gdzie ta wiosna? Na szczęście w połowie maja słoneczko zaczęło się w końcu rozkręcać, więc i my zaczęliśmy planować wycieczki rowerowe.
                   I tak w niedzielę 21 maja postanowiliśmy wyruszyć Szlakiem Bitew Warszawskich. Na wycieczkę wybrali się z nami dziadkowie, oraz zaprzyjaźniona rodzinka, która jeździła z nami już w zeszłym roku czyli Monika z Marcinem.
                      Trasa wycieczki:
  • start: Kosciół św. Benedykta na Sadulu
  • ulicami Antenową, Klimontowską, Błękitną, Widoczną, Hetmanowską, Sępią, Nadnieprzańską, Korkową, Torową, Szeroką do Pomnika Bitwy o Olszynkę Grochowską
  • dalej ulicami Traczy, Chełmżyńską, Strażacką, Zesłańców Polskich, Paderewskiego, Rembertowską, Bankową, Wrzosową, 11 Listopada, Wojska Polskiego, Wyszyńskiego do centrum Zielonki na pyszne lody
  • następnie ulicami Kolejową, Sienkiewicza, Łukasińskiego, Słowackiego, aż do czerwonego szlaku rowerowego Wielkiej Bitwy Warszawskiej 1920, który doprowadził nas do celu naszej wycieczki czyli do Ossowa
            Tym razem punktem startu naszej wycieczki był kościół św. Benedykta na wawerskim Sadulu. Stąd bocznymi wawerskimi uliczkami udaliśmy się do Pomnika Bitwy o Olszynkę Grochowską. Następnie przejechaliśmy ulicą Oraczy, gdzie od kilku lat stoją głazy upamiętniające dowódców i inne osoby związane z tą bitwą z lutego 1831 roku. Jest to naprawdę bardzo ciekawa lekcja historii.
                Później Lasami Rembertowskimi dotarliśmy do Zielonki, gdzie zrobiliśmy sobie dłuższą przerwę na pyszne lody. W Zielonce dotarliśmy do czerwonego szlaku rowerowego, którym dojechaliśmy do Ossowa. Po drodze jedna z uczestniczek wyprawy "złapała pana" jak to mawiają na Śląsku i mieliśmy krótką przerwę na wymianę dętki. Śmiechu było co niemiara, gdy okazało się, że dziadek Marek najpierw wyjął dziurawą dętkę, a następnie założył tę samą dętkę, tak mu się spieszyło ;-) No ale koniec końców dotarliśmy do Ossowa.
                Tutaj zatrzymaliśmy się przy Izbie Pamięci Bitwy Warszawskiej. Jest to bardzo ciekawe miejsce zlokalizowane przy miejscowe szkole. Jak poinformowała nas bardzo miła pani przewodnik, miejsce to jest zalążkiem muzeum poświęconego tej jakże ważnej bitwie w polskiej historii. Samo miejsce jest bardzo ciekawe, a przy okazji lekcji historii można się napić obłędnej kawy w obłędnej cenie 3 zł ;-) Przy Izbie działa również bezpłatna (!) wypożyczalnia rowerów. Jeśli będziecie w Ossowie naprawdę warto tutaj zajrzeć.
                   Kolejnymi punktami na naszej liście był pomnik na miejscu, w którym poległ ks. Skorupko i cmentarz ofiar wojny. Obecnie obok cmentarza usytuowana jest Dolinka Pamięci poświęcona tym, którzy zginęli w katastrofie rządowego samolotu pod Smoleńskiem w 2010 roku.
                        To były już ostatnie zaplanowane na dzisiaj punkty. Z Ossowa przez Zielonkę, Rembertów, Wesołą, Starą Miłosną i Międzylesie wróciliśmy do domu. Według endomondo przejechaliśmy tego dnia 60 km :-)

                  dokładny przebieg trasy tutaj

niedziela, 7 maja 2017

Pierniki na Ziemi Pałuckiej

         Tegoroczną Majówkę, zimną strasznie, postanowiliśmy spędzić na Pałukach, aby móc osobiście odwiedzić miejsce, gdzie w przyszłym roku będziemy organizować kolejny nasz ogólnopolski rajd rowerowy.
         Wyprawę zaczęliśmy od Torunia, gdzie spotkaliśmy się z naszymi rowerowymi znajomymi z Gdyni. W Toruniu wybraliśmy się wspólnie do... Nie, nie, wcale to nie było Muzeum Piernika. Naszą toruńską przygodę zaczęliśmy od wizyty w Muzeum Podróżników im. Tony'ego Halika. W muzeum prezentowane są pamiątki po tym wielkim podróżniku i jego niesamowitych wyprawach, a także pamiątki przywiezione przez jego żonę Elżbietę Dzikowską z późniejszych wypraw. W muzeum jest także ekspozycja poświęcona największym podróżnikom i odkrywcom w historii świata, takim jak Vasco da Gama czy James Cook. Serca naszych księżniczek podbiła jednak wystawa kolekcji biżuterii etnicznej.
           W Toruniu chcieliśmy oczywiście odwiedzić jeszcze m. in. Muzeum Piernika, nie wpadliśmy jednak na to, że miasto to będzie tak oblegane w majówkowy weekend i bilety należało zarezerwować na kilka tygodni wcześniej. Tym razem musieliśmy się obejść smakiem... pierników kupionych w sklepie, ale do Muzeum Piernika jeszcze kiedyś wrócimy. Po sycącym obiadku zrobiliśmy sobie miły spacerek po Toruniu, zaszliśmy pod ruiny zamku krzyżackiego, przywitaliśmy się z toruńskim... smokiem, no i oczywiście spróbowaliśmy ustać choć chwilę pod Krzywą Wieżą - śmiechu było co niemiara ;-)
             Pod wieczór z Torunia pojechaliśmy już prosto na Ziemię Pałucką, do Grodu Piasta, gdzie spędziliśmy kilka kolejnych dni.
             W poniedziałek, mimo wietrznej pogody, zrobiliśmy sobie kilkukilometrowy spacerek do Zielonej Szkoły w Chomiąży Szlacheckiej, gdzie znajdować się będzie baza noclegowa naszego rajdu w przyszłym roku. Miejsce, które wybraliśmy bardzo nas zauroczyło, mamy nadzieję, że podbije również serca naszych rajdowiczów.
                Wtorek był dniem kolejki wąskotorowej. Samochodami podjechaliśmy do Gąsawy, skąd już kolejką pojechaliśmy do... Wenecji, gdzie zwiedziliśmy Muzeum Kolejki Wąskotorowej i ruiny Zamku Diabła. Stamtąd wróciliśmy do Biskupina, gdzie, po pysznym obiadku, zwiedziliśmy słynny Gród Archeologiczny.  Z Biskupina kolejką dojechaliśmy do Gąsawy, skąd wróciliśmy do Grodu Piasta.
               Środa była ostatnim dniem naszej majówkowej wyprawy. Po rozstaniu się z naszymi przyjaciółmi z Gdyni, pojechaliśmy jeszcze do Kruszwicy, gdzie oczywiście zdobyliśmy słynną Mysią Wieżę.
             Majówka w tym roku była u nas, mimo fatalnej pogody, bardzo aktywna. A jak Wam minęło tych kilka wolnych dni?



A Ty ustoisz pod Krzywą Wieżą?

Smok Toruński ;-)

Nasza baza noclegowa na przyszłoroczny Rajd