Od pewnego czasu staramy się raz do roku organizować tzw. rowerowe "kilkudniówki" z bagażami. Planujemy nocleg na tyle blisko Warszawy, aby spokojnie można było tam dotrzeć rowerem z dziećmi. Pierwszy wyjazd był dwudniowy, na zupełnym luzie, gdyż obie dziewczyny podróżowały jeszcze w przyczepce (relacja tutaj ). Kolejny - trzydniowy - był już odrobinę bardziej wymagający, gdyż starsza córka jechała samodzielnie ( trasa ). W tym roku przyszła kolej na pierwszy wyjazd na cztery rowery. Cel - okolice basenów Suntago pod Mszczonowem. Czyli ok. 70 km. od naszego miejsca zamieszkania :-) Zapraszam Was na relację :-)
Na początek trochę o najmłodszych uczestnikach wyprawy. Dziewczyny mają obecnie 6 i niecałe 9 lat. Starsza - Anielka - samodzielnie jeździ już trzeci sezon, jej dotychczasowy rekord dzienny wynosił 72 km. Malwinka do tej pory była wożona w przyczepce, samodzielnie jeździ od marca tego roku. Ale spokojnie, nie przejechała całej trasy sama ;-) Z góry założyliśmy, że część trasy pociągniemy ją na sztywnym holu follow me.
Teraz trochę o przygotowaniach. Jednym z wyzwań było spakowanie całej rodzinki w dwa komplety dorosłych sakw. Tutaj z pomocą przyszła nam zaprzyjaźniona rodzinka M., która na miejsce noclegu jechała samochodem. Mogliśmy więc im przekazać całe jedzenie i tzw. gabaryty. Resztę bagaży po prostu mocno ograniczyliśmy.
Kolejnym wyzwaniem było znalezienie trasy przejazdu bezpiecznej dla dzieci. Nie jest to łatwe zadanie, ale tata Grześ stanął na wysokości zadania i zaplanował drogę tak, że dotarliśmy na miejsce bez problemu. Wracać musieliśmy jednak tą samą drogą, gdyż jednak nie udało się znaleźć alternatywy. A i nie chcieliśmy też ryzykować, że wpadniemy w jakiś duży ruch samochodowy. Jak widać na załączonym śladzie trasy z planowanych 70 km wyszło "odrobinę" więcej ;-)
Na miejscu czekał na nas uroczy wakacyjny domek - Ranczo Gold Mania
A także cała weekendowa ekipa - było nas w sumie dwadzieścioro, w tym11 dzieci (najmłodsze 4-miesięczne!)
Drugiego dnia mieliśmy zaplanowaną największą atrakcję, czyli pobyt na basenach Suntago. Z tego też powodu trasa rowerowa była krótka, ale za to z całą weekendową ekipą :-)
I wbrew temu co widać na śladzie, wcale nie zabłądziliśmy. Szukaliśmy ukrytego w lesie grobu:
Z miejscem tym wiąże się ciekawa historia:
Odpoczynek na basenie był naprawdę zasłużony :-)
Trzeciego dnia wybraliśmy się w odrobinę dłuższą trasę, na Stawy Walczewskiego w Grodzisku Mazowieckim. Aby Malwinka zachowała siły na powrót do domu, tego dnia w drodze powrotnej podpięliśmy ją na hol.
Stawy Walczewskiego to idealne miejsce na odpoczynek z dziećmi, polecamy!
Niedziela to dzień powrotu. I oczywiście "lody zwycięstwa" :-) Jesteśmy dumni, że daliśmy radę!
Podsumowując - w cztery dni przejechaliśmy rowerami łącznie 225 km. Malwinka samodzielnie wykręciła aż 140 km! Już nie możemy doczekać się kolejnych wypraw :-)