W niedzielę 25 maja, zachęceni przepiękną pogodą, wybraliśmy się z naszym Anielkowozem do pałacu w Otwocku Wielkim. Mieszkam na południowych obrzeżach Warszawy, a o tym pięknym obiekcie dowiedziałam się całkiem niedawno ze strony Dzieciaki w Plecaki. Zachęceni z mężem opisem pałacu i parku postanowiliśmy się tam wybrać rowerami. Trasa wycieczki przebiegała następująco:
Na miejsce startu wybraliśmy parking przed Cafe Peron w Międzylesiu. Tutaj spotkaliśmy się z naszymi rowerowymi znajomymi, którzy postanowili wybrać się na wycieczkę razem z nami. Jako że dotarli na miejsce zbiórki chwilę wcześniej, skusili się na lody gałkowe serwowane w ogródku Cafe Peron. Jakież było ich zdziwienie, gdy okazało się, że są to chyba najdroższe lody w Warszawie - jedna gałka kosztuje 5 zł! Dość droga ta przyjemność...
Z miejsca zbiórki ulicami Mrówczą, Mozaikową, Włókienniczą, a następnie ul. 3 Maja w Otwocku dotarliśmy na plażę miejską nad Świdrem. Jechaliśmy głównie ulicami, czasami wjeżdżając na pojawiające się niespodziewanie (i także niespodziewanie kończące się) ścieżki rowerowe. O jakości ich wykonania długo by pisać. Jadąc taką brukowaną ścieżką, bez zjazdów i podjazdów, ze słupami, słupkami, drzewami pojawiającymi się nagle po środku, myślę sobie, że projektantowi takich cudów należałoby odbierać uprawnienia...
Ale wracając do spraw bardziej przyjemnych - nad Świdrem zaparkowaliśmy nasz Anielkowóz i zrobiliśmy sobie dłuższy postój.
Anielce bardzo się podobało, ciężko było ją wyciągnąć z wody, by ruszyć dalej.
No ale przygoda wzywa, trzeba było jechać dalej, następny przystankiem był już pałac w Otwocku Wielkim.
I tak jak pisali autorzy strony Dzieciaki w Plecaki, rzeczywiście jest to miejsce gdzie warto się wybrać. Sam pałac jest piękny i ciekawie urządzony. A piękny park rozciągający się wokół pałacu zachęca, by rozłożyć kocyk i troszkę popiknikować. Nas czas jednak trochę naglił, chcieliśmy zdążyć wrócić do domu przed prognozowaną burzą.
W drodze powrotnej zatrzymaliśmy się jeszcze na małe co nieco w Lipowym Gościńcu. Okazało się, że jest to miejsce bardzo przyjazne rodzinom z dziećmi. Jest specjalne menu dla dzieci, miejsce gdzie można dziecko przewinąć, no i przede wszystkim super plac zabaw. Gorąco polecamy!
Lipowy Gościniec był już ostatnim przystankiem na trasie. Trochę zmęczeni upałem wróciliśmy do domu lekko zmodyfikowaną trasą - w Radości skręciliśmy na nowiutką ścieżkę rowerową wzdłuż ulicy Panny Wodnej. Tak powinny wyglądać wszystkie ścieżki rowerowe - asfalcik, zjazdy, podjazdy, piesi po drugiej strony ulicy, więc można jechać bezkolizyjnie, bajka po prostu ;-)
Cała wycieczka trwała około 8 godzin, przejechaliśmy 54 km.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz